Pozornie bez winy. Paulina Medyńska – recenzja

Posted by

Książka Pozornie bez winy, autorstwa Pauliny Medyńskiej

Pozornie bez winy to kryminał od którego nie można się oderwać choć na chwilę. Wciąga czytelnika już od pierwszych stron i trzyma w napięciu do samego końca. Jak to w kryminałach znajdziemy tu morderstwo, śmierć, krew, policję, oraz niekończące się zagadki kto kogo zabił i dlaczego. A wszystko zaczyna się od znalezienia ciała młodej kobiety…

Pozornie bez winy – dlaczego skusiłam się na tą książkę…

Wiem, jak to mówią, nie ocenia się książki po okładce, ale w niektórych, a nawet w większości przypadków, to właśnie ze względu na piękną okładkę sięgam po konkretną książkę. Tak było i w tym przypadku, gdy na grupie na FB Dominiki Smoleń – autorka książek, między innymi Gangsterska Gra, zobaczyłam tą okładkę nie mogłam „przejść obok niej obojętnie”. Po prostu musiałam i chciałam się zgłosić, by ją przeczytać i zrecenzować. I udało się! Dostałam się do zrecenzowania książki. W wolny dzień, gdy mam wolne do pracy i mam chwilę odpoczynku, zawsze sięgam do czytania książek, zwłaszcza tych które kuszą już samą okładką. Gdy tylko zaczęłam ją czytać, wiedziałam że nie zatrzymam się w połowie i chcę skończyć całą książkę w jeden dzień. Treść bardzo wciągająca, a autorka trzyma czytelnika do samego końca, pozwalając czytelnikowi odkrywać zagadki i bawić się w detektywa, czy też policjanta.

Jak już wspomniałam wyżej, książka ma piękną okładkę, powiedziałabym, że bardzo kobiecą. Zdecydowanie jest to kryminał dla kobiet. Książka wydawnictwa Oficynka. Pozycja w miękkiej oprawie, niestety, okładka choć piękna, szybko się mi zaczęła niszczyć, jak to jest przy miękkich oprawach. Pozycja licząca dokładnie 293 strony, a więc w sam raz, nie za dużo i nie za mało. Wystarczająco, by nasycić się treścią i poznać wszystkie występujące w niej wątki. W tej książce nie ma nudy, a autorka nie leje wody, by tylko zapełnić papier. W tej lekturze zagadka goni zagadkę, a śmierć goni śmierć. Czytając, czuć, iż autorka wszystko starannie przemyślała, zbierając wszelkie wątki w jedną spójną całość.

Nieco o treści książki Pozornie bez winy

Podkomisarz Marcin Anders został odwołany z przymusowego urlopu do sprawy przy morderstwie młodej dwudziestoletniej kobiety, znalezionej pod Masywem Ślęży. Pomaga mu młoda i piękna sierżant Florianna Szulc.

I aby nie było tak łatwo, morderca nie próżnuje i działa, popełniając kolejne zbrodnie. Wkrótce ginie kolejna osoba. A morderetwo jest upozorowane dokładnie tak, jak w książkach kryminalnych znanej lokalnej pisarki – a prywatnie mamy sierżant Florianny Szulc. Czy to mama sierżant Szulc stoi za wszystkimi morderstwami, by mieć temat do kolejnej książki?

Co się dzieje w tym małym miasteczku, gdzie wszyscy dobrze się znają? Co robi seryjny mordercą w tak małej miejscowości jaką jest Sobótka? To aż niemożliwie i trudno w to wszystko uwierzyć. I co ma wspólnego z tym wszystkim zaginięcie dwóch nastolatków, których ciał nigdy nie odnaleziono… a może oni nadal żyją? Jedną z zaginionych jest siostra sierżant Szulc. Jakie tajemnice kryją się za tym wszystkim? Czy morderca to ktoś znajomy, bądź też ktoś z rodziny Szulc – niepozornej blond policjantki z niewyparzonym i ciętym językiem? Co jeszcze się wydarzy tak strasznego, by morderca został złapany. Czy uda się złapać seryjnego mordercę i kim on właściwie jest? Ile osób jeszcze musi zginąć, by tajemnica została rozwiązana i właściwie jakie tajemnice kryje mała miejscowość o nazwie Sobótka?

Pozornie bez winy to lekki kryminał, który się czyta jednym tchem. Muszę przyznać, że bardzo mi się podobała treść i sposób w jaki została przedstawiona ta cała historia. Zaznaczę, iż nie czytałam wcześniej książek tej autorki. A raczej sobie nie przypominam, bym coś czytała. Polecam, warto przeczytać!

Przy okazji polecam również książkę wyd. Oficynka, która również została polecona przez wydawnictwo na końcu książki Pozornie bez winy . Mianowicie mowa o książce pod tytułem W czarnej zimnej wodzie, autorstwa Jana Godlewskiego. Ja już ją przeczytałam, a oto moja recenzja na blogu –W czarnej zimnej wodzie, Jan Godlewski – recenzja